KACZOREX

 18 grudnia do naszej szkoły przyjechał… Uwaga, uwaga! (Już można piszczeć.) Kaczorex, czyli szesnastoletni Michał Kaczorowski, zdobywca czwartego miejsca w drugiej polskiej edycji programu ,,Mam talent”. Przyjechał, zatańczył (przez co zdobył serca, przynajmniej połowy uczennic z Jerzykowa), odpowiedział na kilka pytań (mniej lub bardziej inteligentnych), pouśmiechał się, aby korzystnie wyjść na pamiątkowych fotografiach, podpisał kilka zdjęć oraz innych koszulek i… pojechał.

 No tak, ale co to była za radość, gdy usiadł na NASZYM szkolnym krześle, wyrzucił butelkę do NASZEGO kosza, dotknął NASZEGO wiceprzewodniczącego… Oj, dziewczyny szalały, szczególnie te najmłodsze (czyli z podstawówki i pierwszych klas gimnazjum). Potrafi chłopak uwodzić…

 Wracając do jego tańca – było dość efektownie. Szczególnie, gdy pozbywał się zawartości swoich kieszeni. Tańczył też niesamowicie, chociaż ja się na tym nie znam. Lecz trzeba go szanować, to jest przecież niezwykła dyscyplina, osiem lat trenować i tak tańczyć, brawo!

 Później Kaczorex odpowiedział na kilka pytań. Poglądy miał dość konstruktywne i przemyślane, prawdziwe, ale nie zawsze potrafił nam przekazać co dokładnie ma do powiedzenia. A szkoda. Ale było widać, że oprócz tańca, ma coś jeszcze w głowie, tak, jak sam powiedział, w razie czego...

 I bardzo dobrze, że Mateusz Filipiak zarządził, że nie musi odpowiadać na pytanie ,,Czy masz dziewczynę?”. Bo przecież jeżeli takową ma, to stałaby się ona najbardziej znienawidzoną niewiastą roku pańskiego 2009.

 Na końcu były zdjęcia i autografy. Przy okazji doświadczyliśmy niezdyscyplinowania i, po prostu, głupoty naszej społeczności szkolnej. Otóż – PRZESUŃCIE SIĘ oznacza mniej więcej tyle co, żeby się nie przepychać i odsunąć. A zdanie: AUTORGAFY BĘDĄ ROZDAWANE PO ZDJĘCIACH sugeruje, że należy chwileczkę poczekać po te upragnione podpisy. (Tłumaczę tak na wszelki wypadek, żeby to się więcej nie powtórzyło!) Michał przecież by nie uciekł, nie miał jak… Starsi powiedzieliby, że kolejki przypominały czasy komuny. Tyle, że ocet nie był chyba aż tak oblegany. ;)

 Moim zdaniem, szału nie było. Mimo, że nasz gość był, z pozoru, sympatyczny oraz utalentowany. Następnym razem proponuję zaprosić kogoś mniej obleganego i sławnego, żeby nie tkwić w kolejkach po autografy i zdjęcia. Ale to tylko taka moja, bardzo subiektywna, opinia.